„Nie ruszaj kupy, bo zacznie śmierdzieć” – tak brzmiąca porada często pojawia nam
się w głowie, gdy musimy się zmierzyć z czymś niewygodnym, nieprzyjemnym i ogólnie mało sympatycznym. Trochę to też koresponduje ze sławnym powiedzeniem – nie idź do lekarza, bo na pewno coś znajdzie.
Dlaczego tak często zamiatamy sprawy pod dywan zamiast stawiać czoło problemom? Dlaczego "tak" masz? Odpowiedź znajdziesz poniżej.
Lubimy odkładać na później i czekać, aż samo się załatwi. Rzadko zastanawiamy się nad głębszymi przyczynami, dlaczego tak jest. Tak nasz mózg trzyma nas w naszej strefie komfortu, choćby niekoniecznie była ona dla nas korzystna. Bo to coś, co znamy. Nasze stałe schematy myślowe i nasze przekonania. Trochę jak rodzaj systemu operacyjnego, programu napisanego gdzieś w dzieciństwie i pod wpływem różnych doświadczeń życiowych.
A czy wiesz, dlaczego prawdopodobnie masz taki, a nie inny program? Bo Twoi rodzice, opiekunowie, bliskie Ci osoby z otoczenia nie podjęły się zadania zmiany lub chociaż weryfikacji swojego programu. Może i nie było takiej potrzeby. Natomiast wszystko, co sami mieli – co dostali od swoich bliskich (lub nie dostali) i co przeżyli miało wpływ na to, gdzie są obecnie, ale też przekazali to Tobie.
Jeśli oni mieli trudności z różnymi rzeczami, doświadczali lęków, ale nie zmierzyli się z nimi tylko mówiąc kolokwialnie zamiatali sprawy pod dywan, to prawdopodobnie Ty też się dziś z tym mierzysz.
Trochę jakbyś dostał śmietniczek w spadku, którego nikt nie chciał zutylizować, zrobić z nim porządku. Albo szafę z mnóstwem różnych rzeczy, której nikt dawno nie ruszał, bo jak otworzysz drzwi, to wszystko się z niej wysypie. Zatem jeżeli jesteś rodzicem, liderem, szefem lub menadżerem – pełnisz rolę opiekuna, mentora i przewodzisz innym – to jednym z Twoich zadań jest przyjrzeć się Twojemu wewnętrznemu programowi. Otworzyć szafę i przejrzeć zawartość. Masz bowiem ogromny wpływ na ludzi w swoim otoczeniu – dzieci, żonę/męża, przyjaciół oraz kolegów z pracy. Nie tylko przez to, co robisz, ale też przez to, czego nie robisz.
Bardzo ładnie o tym powiedziała psycholożka i psychoterapeutka Agata Rusak w wywiadzie dla portalu stacja7.pl* – autorka książki „Zaplątani w pępowinę”:
Zabieramy parę walizek ze sobą, zabieramy ze sobą przekonania rodzinne, zabieramy ze sobą sposób, w jaki kształtowane były więzi, relacje, jaka była atmosfera w domu, jak się traktowali nawzajem mężczyźni i kobiety, jak traktowano dzieci, jak traktowano obcych ludzi. Ten świat przekonań, świat tych odniesień, tych postaw do innych, świat realizowanych wartości, wchłanialiśmy jak gąbka, nawet o tym nie wiedząc. Wychodzimy do własnych nowych rodzin, do własnych środowisk, nie wiedząc, że dokładnie to wnosimy, dopiero się dziwimy później, że inni ludzie mają inaczej. Bardzo dobrze jest poznać to, z czym wyszliśmy z domu, jaki model mężczyzny i kobiety, jaki model miłości, jakie priorytety, jakie “przykazania” są najważniejsze dla nas. Potrzebujemy tego remanentu, potrzebujemy najpierw to zobaczyć, obejrzeć, a potem przepakować te walizki. Zdecydować, co biorę, co zostawiam, bo wiele rzeczy biorę i chcę wziąć, chcę powielić, ale wiele chcę zostawić i zrobić coś po nowemu. To jest szalenie ważne, szczególnie po to, żeby móc bardziej adekwatnie budować moje dojrzałe relacje
Działanie lub jego brak może uczynić tyle samo złego, co dobrego. I każdy z nas ma jakąś „kupę” do ruszenia. Serio. Zatem działajmy i bierzmy się za „przepakowanie walizek”, jeśli te które mamy obecnie strasznie nam ciążą i ciągle się o nie potykamy.
Jako osoba, która już swoje walizki przepakowała, polecam Ci tą drogę - warto, choć łatwo nie jest.
*Wywiad z 19.05.2025 - https://stacja7.pl/ksiazki/relacja-ktora-nie-daje-dorosnac-j...